Z Sołtykowa do Manchesteru
Ambicja. Chyba wszyscy ją mamy. To ona popycha nas do osiągania wciąż nowych celów. W dzisiejszym świecie, który skurczył się poprzez cyfryzację i możliwości podróżowania, młodzi ludzie mogą spełniać się praktycznie w każdym jego zakątku. Trzeba mieć tylko sprecyzowany cel. Jak Ada Biernacka, radomianka, która nie mając jeszcze 18. lat, wyjechała do Anglii kształcić się muzycznie.
Jeśli dążymy do czegoś, co obecnie jest poza zasięgiem, to ambicja, w sensie pozytywnym, sprawia, że potrafimy wytrwale doskonalić się, osiągając kolejne progi, z których każdy przybliża nas do celu.
Ada Biernacka po ukończeniu szkoły muzycznej w Radomiu postanowiła zaryzykować i wyjechać blisko 2 tysiące kilometrów od domu, aby rozwijać się muzycznie. Jako dziecko grę ćwiczyła na wiolonczeli, lecz szybko porzuciła ją dla waltorni, na której grała m.in. w Orkiestrze Grandioso. Jako kilkulatka brała udział w naszych sesjach i cyklu „Co siedzi w głowie dzieci”.
Dzisiaj, w przerwie noworocznej od szkoły, opowiada nam nie tylko o muzyce, ale systemie wspierania uczniów w Anglii czy słabej dostępności do funduszy wspierających talenty inne niż sportowe w Polsce.
Pamiętasz jeszcze, czym jest OK!magazyn?
Oj tak, pamiętam! Mam stamtąd masę wspomnień, często przypominam sobie wizyty w OK!magazyn dzięki zachowanym gazetkom. Jest to wspaniała pamiątka. Byłam wtedy taka… malutka. Poznałam fajnych ludzi, rozmawialiśmy na ciekawe tematy, oczywiście z perspektywy dziecka. Ale najbardziej podobały mi się sesje zdjęciowe.
Daleko jest z Radomia do Manchesteru?
Zarówno pod względem odległości, jak i drogi edukacyjnej to mogę powiedzieć, że bardzo daleko. Pierwszy krok na drodze do Manchesteru to szkoła muzyczna w Radomiu. Miałam 6 lat. Tu rozpoczęła się moja wielka pasja do muzyki.
Szkołę wybrałaś świadomie? Czy można mówić o świadomości wyboru w tym wieku?
Rodzice podsunęli mi myśl o muzyce i to właśnie oni zaprowadzili mnie na egzaminy do szkoły muzycznej. Myślę, że dziecko w wieku 6 lat potrzebuje tej dorosłej ręki w takich wyborach. Poza tym moja starsza siostra Hania także związała swoją przyszłość z muzyką i aktualnie studiuje na wydziale instrumentalnym. Można powiedzieć, że muzyka była w naszym domu od zawsze.
Czyli czym była wówczas a czym jest dzisiaj dla Ciebie muzyka?
Kiedy zdecydowałam się na edukację muzyczną, tak naprawdę nie wiedziałam, w co wchodzę, ale coraz bardziej mi się to podobało i cieszyłam się na każdy nowy dzień z muzyką, choć czasem bywały i cięższe dni. Teraz na muzykę patrzę bardziej profesjonalnie, traktuje ją jako sposób na wyrażanie siebie, swoich uczuć. Uwielbiam grać w zespołach, a najbardziej w orkiestrze, gdzie mogę również dzielić się tymi uczuciami i wrażeniami, grając z innymi. Na pewno za kolejne 10 lat muzyka będzie dla mnie takim samym wyzwaniem i spełnieniem. Mam nadzieję, że dostanę się na wymarzone studia i będę grać w największych orkiestrach świata. Wiem, że muzyka to coś, co bym chciała robić zawodowo i do tego dążę.
Udało Ci się przejść przez egzaminy w Manchesterze dość dobrze, na tyle, że szkoła pokrywa w dużej mierze Twoje czesne. Droga jest nauka za granicą?
Na szczęście dostałam spore stypendium ze szkoły, ale nie pokrywa to całości kosztów mojej nauki oraz zakwaterowania. Nauka w Wielkiej Brytanii jest ekstremalnie droga, a szczególnie dla uczniów zza granicy. Bez dodatkowej pomocy zapłacenie wszystkiego jest wręcz niewykonalne. Rok nauki wraz z zakwaterowaniem w mojej szkole kosztuje ponad 36 tysięcy funtów.
To ogromna suma pieniędzy. Czy są ośrodki w Polsce, które inwestują w młodych muzyków, w ich wykształcenie, rozwój talentu? Dzisiaj jest boom na dofinansowywanie sportu, ale czy Twoim zdaniem, to dobra droga, jeśli zapomina się o młodych ludziach utalentowanych artystycznie, a nie sportowo?
W porównaniu z Wielką Brytanią tych ośrodków jest dużo mniej i są one trudno dostępne, ponieważ ciężko jest się przebić przez wszystkie obostrzenia i przepisy. Nie ma też jakiejś solidnej bazy danych o takich ośrodkach. Wszystkiego trzeba szukać samemu. W wielu przypadkach nie spełniałam warunków przez wiek, warunki socjalne lub przez to, że uczę się za granicą. Udało mi się dostać dofinansowanie z Fundacji PERSPEKTYWY Tomasza Gałka z Warszawy, za co bardzo im jestem wdzięczna. Nie zauważyłam aż tak dużego boomu na dofinansowanie sportu. Przez lata ćwiczyłam akrobatykę w radomskim Zespole Akrobatycznym PAJĘCZARKI pod kierunkiem Anny Stawczyk i w tego typu dyscyplinach też było trudno o uzyskanie dofinansowania, na przykład na niezbędny sprzęt sportowy. Wydaje mi się, że większość funduszy idzie na piłkę nożną i inne sporty drużynowe, i to one są najbardziej promowane. Myślę, że trzeba to wypośrodkować, bo zarówno sport, jak i sztuka to bardzo ważne dla nas wszystkich działy. Osoby trenujące i grające tak samo muszą ciężko ćwiczyć, inwestować w swój rozwój, aby osiągać świetne wyniki.
Których masz sporo na koncie…
Tak, miałam dużo sukcesów krajowych i międzynarodowych w Polsce jako solistka. Zwłaszcza rok szkolny 2021/2022 był bardzo owocny. Wyjeżdżałam też na różne konkursy z Radomską Młodzieżową Orkiestrą Dętą GRANDIOSO pod kierunkiem Dariusza Krajewskiego, w której grałam przez kilka lat. W Wielkiej Brytanii, będę nieskromna teraz, nauka idzie mi świetnie, poznaję mnóstwo nowych i ciekawych rzeczy i czuje, że się rozwijam każdego dnia. Mam dużo występów ze szkolną orkiestrą, jak i w zespołach kameralnych, ale także solo. Jeżdżę również na warsztaty muzyczne do różnych miejsc, gdzie też się doszkalam. Są to moje początki w tej szkole, więc na większe sukcesy, mam nadzieję, przyjdzie jeszcze czas. Na tej drodze najważniejszym „przystankiem” był jak na razie egzamin do mojej obecnej szkoły, czyli Chetham’s School of Music w Manchesterze i samo wyjechanie tam. Lecz to nie jest koniec i zamierzam dalej spełniać swoje marzenia w tym wielkim świecie.
Jakie są jeszcze różnice pomiędzy edukacją w Polsce i Anglii? Czy jest różnica w motywacji i wspieraniu w motywowaniu młodych ludzi?
Przede wszystkim, w Anglii jest inne podejście do ucznia, czuję ogromne wsparcie od nauczycieli, mam wrażenie, że wszystko jest dla mnie i dla mojej przyszłości. Według międzynarodowych rankingów to właśnie w Anglii są najlepsze uczelnie muzyczne na świecie, co nie jest podyktowane presją lub napieraniem na uczniów, co mi się bardzo podoba w tym systemie. Uczę się na kursie Sixth Form, czyli są to dwa ostatnie lata nauki przed angielską maturą. Aktualnie uczę się przedmiotów ogólnokształcących tylko tych, które będę miała na maturze oraz przedmiotów muzycznych. Nie tracę więc czasu na przedmioty, które mnie nie interesują i z którymi nie wiążę swojej przyszłości. Nauka wybranych przedmiotów jest bardzo intensywna i do każdego z nich mam dwóch nauczycieli. Dodatkowo mam też zajęcia indywidualne oraz zespołowe, a także orkiestrowe.
Jak dużo młodych ludzi decyduje się, aby w tak młodym wieku opuścić dom rodzinny, ciepły kąt, wikt, opierunek, rodziców i wyjechać tak daleko do szkoły?
Nie znam dużo osób, które tak postąpili w tak młodym wieku, jest to na pewno odważny krok. Myślę, że jak ktoś jest bardzo zmotywowany i zdeterminowany, to ten świat wydaje się mniejszy i bardziej dostępny, głównie dzięki ciężkiej pracy. Bardzo lubię zwiedzać różne kraje, poznawać inne kultury, uczyć się języków obcych. Często z rodzicami i siostrą wyjeżdżaliśmy za granicę, więc nie było to dla mnie aż tak bardzo obce.
Czy w tym wszystkim się odnajdujesz…
Tu, gdzie teraz mieszkam i uczę się, wszyscy są bardzo tolerancyjni i nie jestem jedyną osobą, która przyjechała zza granicy. Czuję ogromne wsparcie od rówieśników ze szkoły, jak i od nauczycieli pomagających mi przystosować się do tej nowej dla mnie sytuacji. W szkole jest około 400 osób, w tym z bardzo odległych krajów – Hongkongu, Chin, Ukrainy, Hiszpanii, Korei Południowej, Ghany czy Francji. Na początku ciężko mi było przyzwyczaić się do mówienia tylko po angielsku i czasami na pytania odpowiadałam po polsku i dopiero po minie słuchacza widziałam, że on nic nie rozumie. Większość osób zgadywała po moim akcencie, że jestem z Francji, może z Włoch i byli bardzo zdziwieni, że jednak jestem Polką. Zaskoczeniem było dla mnie to, że w angielskich zlewach zawsze są dwa kraniki: osobno z ciepłą i osobno z zimną wodą. No i mają inne wtyczki do gniazdek elektrycznych, więc pierwszą rzeczą, jaką musiałam tam kupić to odpowiednia przejściówka.
Koszty są wysokie, ale jest wiele osób wielkiego serca, którzy lubi pomagać młodym ludziom. Jeśli chciałby ktoś Ci pomóc, to jak może to zrobić?
Bardzo chętnie przyjmę wszelką pomoc finansową. Oprócz czesnego mam też duże koszty podróży, dodatkowych kursów, a nawet nut, które musimy kupować samodzielnie. Potrzebuje także profesjonalnego własnego instrumentu, żebym już nie musiała grać na pożyczonych waltorniach. Koszt takiego instrumentu potrafi wynosić nawet 40 tysięcy złotych.
A gdyby któraś z instytucji publicznych, na przykład starostwo, czy urząd miasta mogłyby w jakiś sposób pomóc Ci, jako utalentowanej mieszkance regionu, poprzez stypendium, ale zostałabyś ambasadorką instytucji, zgodziłabyś się?
Oczywiście, że tak! Każda pomoc jest dla mnie bezcenna. Mam jeszcze dużo planów i marzeń do zrealizowania.
Jeśli ktoś z Czytelników chciałby wspomóc Adę w rozwijaniu jej talentu i pomóc w zakupie profesjonalnej waltorni, może to zrobić w bardzo prosty sposób. Na portalu zrzutka.pl trwa właśnie zbiórka funduszy. Zachęcamy do wsparcia!
Foto: archiwum prywatne