Moda malowana muzyką
W modzie poszukuje wyzwań. Zaczynał od tworzenia kostiumów, natomiast dziś swoje projekty definiuje jako high fashion. I choć w przyszłości planuje stworzyć kolekcję mody użytkowej, to jak sam przyznaje projektowanie ubrań do noszenia,nudzi go. Björn Svenson zdaje się być projektantem wielowymiarowym. Do mody przenosi doznania płynące wszystkimi zmysłami.
Nigdy wcześniej nie słyszałam o tobie. Kim jesteś?
Björn Svenson: Jestem artystą, przynajmniej tak o mnie mówią. Jestem gościem, który wymyślił sobie brand, wymyślił sobie projekt artystyczny, który każdą formę sztuki czy to malarstwo, czy muzykę przenosi do mody. Moje projekty cechuje abstrakcja i surrealizm, natomiast są one typowo modowe. To co robię, to przede wszystkim moda skoncentrowana na show, tworzona pod wybieg, sesje zdjęciowe, teledyski czy scenę. Zatem nie jest to moda użytkowa.
W jaki sposób przenosisz muzykę do mody?
Björn Svenson: Wszystko można przedstawić jako obraz. Jeśli możesz wytłumaczyć osobie niewidomej, jak wygląda dany kolor, to możesz zrobić tak naprawdę wszystko. I można również przenieść muzykę do świata mody. Jeżeli realizuję sesję zdjęciową, to buduję ją za pomocą odpowiednich symboli, w taki sposób, żeby to wszystko wyglądało jak muzyka.
Rozumiem, że moda jest formą ekspresji, ale dlaczego wybrałeś akurat tę formę? Dlaczego moda jest dla ciebie tak ważna?
Björn Svenson: Rzeczywiście jest ona formą ekspresji. Jednak nie tylko moda, ale wszystko, co z nią związane stało się moją pasją. Od dwóch lat po prostu tym żyję. Staram się patrzeć w taki sposób na modę jako styl. Styl całościowy. Sama moda, tak jak słusznie zauważyłaś, jest to jakiś wyraz i jakaś forma komunikowania się ze światem.
Jak więc jest różnica między modą a stylem?
Björn Svenson: Można się ubrać modnie i można się ubrać stylowo. Jeżeli ubieramy się modnie, niekoniecznie będziemy wyglądać stylowo i odwrotnie. Jeżeli jesteśmy stylowi, niekoniecznie musimy być modni, natomiast z pewnością zwracamy na siebie uwagę. Gdy wyglądamy modnie, to jesteśmy ubrani w to, co jest teraz na czasie. Gdy jesteśmy stylowi, to bawimy się tą modą i możemy się ubrać w jakąś konwencję lub w to, co będzie trendy dopiero w przyszłym sezonie. Tak właśnie działają trendsetterzy, którzy budują to, co za chwilę będzie modne. Wracając do stylu, to możemy je mieszać, ubrać się na przykład w różne epoki i po prostu bawić się tym. Natomiast jeśli chcemy być modni, to jedynie zakładamy ubrania na czasie. Jednak wówczas możemy być tylko chodzącymi metkami.
Zatem co sądzisz o blogerkach i blogerach modowych, czyli środowisku, które skupia się właściwie tylko i wyłącznie na tym, by pokazać, co jest aktualnie modne?
Björn Svenson: Blogerzy modowi dzielą się na takich, którzy rzeczywiście starają się pokazywać różne style i przekazywać ludziom to, że można bawić się modą i są też tacy, którzy promują tylko to, co w danym sezonie jest modne, starając się przy tym wykonywać pracę stylisty. Są ludzie, którzy nie lubią blogerów i nie rozumieją tego zjawiska. Natomiast ja jestem jak najbardziej za blogerami, mam nawet kilku ulubionych. Są to blogerzy, którzy pokazują w jaki sposób budować sylwetki, na co zwracać uwagę przy ubieraniu się. Świadomość modowa Polek i Polaków zmieniła się na przestrzeni ostatnich jedenastu lat, bo od dwa tysiące czwartego roku jesteśmy w Unii Europejskiej. Mówię o tym, ponieważ zniesienie cła i większe możliwości podróżowania miały duży wpływ na modę w naszym kraju. Oprócz tego Internet i właściwie nieograniczone możliwości komunikowania się, dzięki którym poznaliśmy projektantów zachodnich, ale też projektanci z Polski mieli możliwość szerszego pokazania się. W tym momencie, jeżeli chodzi o polskich projektantów, jesteśmy na światowym poziomie i każdy właśnie dzięki Internetowi, w którym poruszają się również blogerzy, może zapoznać się z tą twórczością.
Wspominałeś wcześniej, że modą tak na sto procent zainteresowałeś się dwa lata temu. Czy wydarzyło się w twoim życiu coś szczególnego, że zacząłeś podążać właśnie w tym kierunku?
Björn Svenson: Stylowe ubieranie się zawsze było moją pasją, natomiast pracując normalnie, po godzinach zawsze znajdowałem czas na to, aby zaopatrzony w puszki z farbą pojechać gdzieś i malować grafitti. Mogłem w ten sposób wyrazić siebie, ale też zrelaksować się. Wracając do mody, to dwa lata temu zrządzeniem losu zmieniło się moje życie. Stwierdziłem, że zamiast malować na ścianach, mógłbym malować otoczeniem. Zapragnąłem tworzyć swój własny świat. Zacząłem więc projektować ciuchy oraz dodatki, jednak założyłem sobie, że nie będą to rzeczy do noszenia, a do tego, aby za ich pomocą budować właśnie ten swój świat.
Czy masz jakieś konkretne założenia, zgodnie z którymi kształtujesz swoją drogę w świecie mody? Na czym ci zależy?
Björn Svenson: Początkowo zależało mi na tym, żeby być rozpoznawalnym w środowisku modowym w Polsce i to już się stało. Cieszy mnie to, że ludzie z branży wiedzą, że jest sobie taki ktoś, kogo nazywają Björn, że on coś tam sobie tworzy i niektórym się to podoba, niektórym się nie podoba. Natomiast mam liczne grono odbiorców na swoim fanpage’u na Facebook’u i są to ludzie z całego świata. Jeśli mówimy o przemyśle zagranicznym, to moja twórczość była publikowana w magazynach modowych w Stanach Zjednoczonych, w Wielkiej Brytanii i we Francji. A sława czy kariera? Nie zależy mi na tym, żeby być sławnym, bo to tak naprawdę wiąże się z samymi problemami. Poza tym w tym momencie nie ma „gwiazd”, są sami celebryci, a ja nie chcę być jednym z nich. Marzy mi się, żeby to, co robię ukazało się w co najmniej dwóch Vogue’ach i to są konkretne Vouge’i na świecie, ale nie będę zdradzał które. Co poza tym? Pomimo tego, że zapraszany byłem na wiele międzynarodowych imprez modowych to chciałabym również pokazać się na londyńskim Fashion Week’u i to jest jedno z moich większych marzeń.
Wywiad ukazał się w miesięczniku OK!magazyn w wydaniu majowym w 2015 roku