Krew menstruacyjna maseczką na twarz? Nowy trend z social mediów jest niebezpieczny!
Taka maseczka ma zapewnić blask skórze i odnowić jej strukturę. Lekarze krytycznie wypowiadają się o tego typu praktykach.
Filmy z hasztagiem #periodfacemask mają blisko 7 miliardów wyświetleń na TikToku! Chociaż wśród nagrań można znaleźć negatywne komentarze, to nadal powstają filmy, na których kobiety z całego świata pozują z krwią na twarzy. Taka domowa maseczka ma być, zdaniem internautek, niezwykle skuteczna. Jak jest naprawdę?
Dr. Joyce publikująca na TikToku pod nazwą @teawithmd, to dermatolożka, która na platformie poleca najskuteczniejsze triki urodowe i walczy z mitami powtarzanymi w sieci. Kobieta postanowiła odpowiedzieć na jeden z filmów, na którym tiktokerka pokazuje, jak nakłada na twarz swoją krew menstruacyjną i wykonuje z niej maseczkę upiększającą. „Błagam, nie róbcie tego, nie nakładajcie maski z krwi menstruacyjnej” – powiedziała na początku nagrania.
Dermatolożka przekonuje, że już samo zebranie krwi na pewno nie odbywa się w sposób sterylny, więc prawdopodobnie znajdują się w niej bakterie i pot. Co więcej, jeśli mamy infekcję intymną, przenosimy te bakterie i wirusy na twarz.
Eksperci stanowczo odradzają korzystanie z tej „domowej maseczki”. „Krew miesiączkowa różne składniki biologiczne, takie jak śluz i skrzepy krwi, które mogą powodować stany zapalne lub infekcje twarzy” – wyjaśniają.
Wygląda na to, że nawet takie ostrzeżenia nie są w stanie powstrzymać zdeterminowanych dziewczyn w walce o idealną cerę.
Gdy w mediach społecznościowych trend ten jest reklamowany jako zabieg odnowy biologicznej, w rzeczywistości jest naśladowaniem tzw. „wampirze twarzy”, którą popularyzowała Kim Kardashian już w 2013 roku.
Celebrytka opublikowała zdjęcie z „zakrwawioną” twarzą. Okazało się, że korzysta ze specjalnego zabiegu, polegającego na pobieraniu osocza z własnej krwi, a następnie wprowadzanie go z powrotem do skóry. Na „wampirzy lifting” zdecydowała się również polska celebrytka Joanna Krupa.